niedziela, 13 marca 2016

Podróż: Spacer i zabawa


Podróże małe i duże,
Przez morze czy przez kałużę...
Naprawdę, czy też w zabawie,
w podróży zawsze ciekawie.



Podróże kształcą, o tym wie każdy, kto poczuł smak przygody. 
Od jej narodzin zauważyłam, że Olivia jest niesamowicie ciekawa świata. Na wszystko patrzy z otwartą buzią.  Od jakiegoś czasu, bardzo chce na ręce i wskazuje rączką co chce zobaczyć, zbadać, dokąd pójść.
Wiele mam bardzo boi się o swoje maleństwa i w rezultacie nie daje możliwości odkrywania nowych doznań dziecku. Nasza Olivia chodzi na boso, czasem zje coś z podłogi (spokojnie, zawsze wyszorowana), wszystko wpycha do buzi , nawet kamienie (pod stałą kontrolą, żeby czegoś nie połknęła)...
Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Nie chodzi o pozwolenie dziecku grzebania ręką w kiblu, czy dotykanie psiej kupy czy nieżywej jaszczurki albo robaka.
Pamiętam jak moi chłopcy dostali pierwszy raz miskę galaretki. Jakież to było niesamowite wrażenie, jaka radość, gdy zanurzali ręce w nieznanej substancji, zimnej o takiej dziwnej konsystencji! Nawet teraz wspomnienie to wywołuje nasz uśmiech. 


Olivii natomiast spodobała się zabawka domowej roboty. 
Jest to plastikowy słoik, do którego gdy przyłoży się usta i mówi lub krzyczy, to powoduje to zmianę głosu oraz wydobywa się echo. Dodatkowo w słoiku znajduje się piłeczka, której dziecko nie może wyjąć.
Oczywiście to są zabawy w domu ale można też i na spacerze.


Spacer rodziców z niemowlakiem zazwyczaj wygląda tak, że dziecko siedzi/ leży w wózku prowadzonym przez rodziców określoną trasą, ewentualnie gdy dziecko jest już większe celem jest plac zabaw, potem powrót do domu i to tyle.
  

Chciałabym zachęcić Was do pokazania dziecku świata, do pozwolenia na zbadanie mu naszego otoczenia.    
Dziś wybrałyśmy się właśnie na taki spacer. Zatrzymałam się na chwilę przy palmach, które rosną przy chodniku. Wyjęłam Olivię z wózka i podeszłyśmy do palm, najpierw z daleka, by już za chwilę pozwolić dotknąć pnia oraz owoców palmy. 


Najpierw było zdziwienie maleństwa, ale już za chwilę zgniatała, ściskała, drapała, aż ciężko było ją oderwać .
Potem zbliżyłyśmy się do liści palmy, trochę kłujące ale jakie ciekawe, szeleszczące...


Cały ten teren wysypany jest drobnym kamieniem wulkanicznym, więc i to wzięłam do ręki i podałam Olivii do zbadania. 



Jest niesamowita, wszystko bada: najpierw ostrożnie, ale za moment z taką zachłannością, że aż strach co by było, gdybym tego nie kontrolowała. 



Podczas dalszego spaceru, minęłyśmy jeszcze kilka ciekawych rzeczy, takich jak roślinka, która była na wysokości wózka, więc podjechałam i pozwoliłam Olivii dotknąć. 



Patyk okazała się the best. 
Mina mówi sama za siebie😄


Minęłyśmy jeszcze bardzo ciekawe obiekty, takie jak np. drewniana balustrada, czy latarnia.



 Ależ była zdziwiona i tak cudnie spojrzała na nią od dołu do samej góry, jakby chciała zobaczyć ja w całej okazałości. 
Na koniec drogi była już bardzo  zmęczona . 


Po drodze, kiedy tylko mijałyśmy palmy, Olivia machała raczkami w ich stronę z wielka radością, tak jakby chciała powiedzieć "Cześć, znam was!..." Cudownie widzieć radość dziecka. 
Mam nadzieję, że ta nasza krótka wycieczka zachęciła i Was do urozmaicenia Waszych spacerów. Polecam


4 komentarze:

  1. Fantastycznie! Na tego typu spacery mój synek jest jeszcze za malutki, ale w domu sięga po wiele rzeczy- największą radość sprawia mu pudełko z chusteczkami :) pozdrowienia dla Was

    OdpowiedzUsuń